Tata niechcący zerknął do bagażnika mojego samochodu, a tam... 10 kg cukru, 5 kg mąki, 3-litrowa butla oleju, 4 butelki octu i jeszcze kilka innych rzeczy...
- Szykujesz się na wojnę?
- Nie, no... po prostu nie lubię jak mi czegoś brakuje...
- To chyba ci nie braknie - spojrzał na mnie bez zrozumienia i poszedł.
I tak sobie myślę, o co mu właściwie chodzi? Sam przecież lubi robić duże zakupy, sam robi zapasy na wszelki wypadek, a mnie - własnemu dziecku, z krwi i kości się dziwi... i kto by tu nadążył...
Tymczasem przejrzałam jedną z książek kucharskich znalezionych u taty (a jest ich tam jak w bibliotece), nie wiem czy to zdobycz mamy czy babci, w każdym razie ma tytuł "Owoce na każdą okazję" (A. i P. Fedak) i zawiera co najmniej ciekawe propozycje. No i znalazłam tam przepis na ciasto drożdżowe z wiśniami - przepis trochę odstrasza, bo wyrabiając to ciasto trzeba czekać i czekać... ale efekt jest rewelacyjny :-) warto! zdecydowani :-)
SKŁADNIKI
Na ciasto:
500 g mąki pszennej
1 szklanka mleka
1 szklanka cukru
50 g drożdży
3 żółtka
125 g masła roślinnego
1/2 łyżeczki soli
skórka otarta z 1 cytryny
Na kruszonkę:
1/2 szklanki mąki pszennej
2 łyżki cukru pudru
60 g masła
2 łyżki drobno posiekanych orzechów (lub migdałów)
Dodatkowo:
ok. 1 1/2 kg wiśni (ja dałam 1 1/4 kg)
białko
cukier puder do posypania
masło i bułka tarta do formy
Mąkę wsypujemy do dużej miski i na środku robimy dołek, do którego wkruszamy drożdże,dodajemy 1 łyżeczkę cukru i 3 - 4 łyżki mleka - lekko mieszamy to co w dołku i odstawiamy pod przykryciem na 10 minut. Następnie dolewamy resztę mleka i mieszamy je z drożdżową papką i niewielką ilością mąki, odstawiamy na kolejne 10 - 15 minut. Żółtak ucieramy z cukrem, solą i skórką cytrynową, masło rozpuszczamy (uważajcie żeby się nie przypaliło). Do mąki z wyrośniętym zaczynem dodajemy utarte jajka i wyrabiamy aż wgnieciemy całą mąkę. Teraz dodajemy masło i zagniatamy jeszcze przez 10 minut. Odstawiamy do wyrośnięcia na ok. 90 minut.
Składniki kruszonki zagniatamy razem, formujemy kulkę i odkładamy do lodówki. Wiśnie drylujemy i wkładamy na sitko, żeby odsączyć nadmiar soku.
Blaszkę smarujemy masłem i obsypujemy bułką tartą lub po prostu wykładamy papierem dopieczenia - wtedy już nie musicie go natłuszczać (ja tak robię ;-) ). Przekładamy do niej wyrośnięte ciasto, smarujemy całą jego powierzchnię białkiem (dzięki temu sok, który wytworzy się podczas pieczenia nie będzie wsiąkał w ciasto - nie zrobi się dzięki temu sine), wykładamy wiśnie, a na wierzch rzucamy kawałki kruszonki - małe, duże, jakie tylko Wam się urwą ;-)
Piekarnik nagrzewany do 115 - 120 stopni (w książce jest napisane, że piekarnik ma być lekko podgrzany więc myślę, że ta temperatura jest w sam raz) i wstawiamy ciast na 15 minut. UWAGA: pieczemy przy uchylonych drzwiczkach!!! W tym czasie ciasto powinno ładnie podrosnąć. Następnie zamykamy piekarnik, temperaturę podnosimy do 180 stopni i pieczemy jeszcze 30 - 35 minut. Gorące ciasto, takie prosto z piekarnika, posypujemy obficie cukrem pudrem. Czekamy aż przestygnie... jemy... pyszne...
pyszności :) wiśnie plus orzechy, próbowałam tego zestawienia i jest pyszne :)
OdpowiedzUsuńmm! cisato wygląda naprawdę smakowicie! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do Mnie! ;)
pysznie wygląda:)
OdpowiedzUsuńjaka ilość wiśni!:) pychota:) a zakupy lepiej zrobić raz niż codziennie latać po jedną rzecz. No z wyjątkiem pieczywa itp., ale olej czy cukier to można wziąć spokojnie większy:)
OdpowiedzUsuń