czwartek, 26 stycznia 2017

Pasztet słoikowy




Jakiś czas temu pisałam Wam o mojej współpracy z firmą Tradismak. Dziś - po dość długiej przerwie - pora na kolejny przepis inspirowany tą współpracą. Mam nadzieję, że lubicie domowe pasztety i że ta wersja również Wam się spodoba :-) 
Smacznego... 


SKŁADNIKI


300 g wątróbki kurcząt

300 g żołądków indyczych

300 g serc kurcząt

200 g podgardla wieprzowego

2 marchewki

1 pietruszka

kawałek selera

2 - 3 cebule



1 łyżeczka suszonego majeranku


2 bułki kajzerki

2 jajka


2/3 gałki muszkatołowej

świeżo mielony pieprz

sól

woda




Serca, żołądki i podgardle płuczemy, wkładamy do garnka i zalewamy wodą - powinno jej być 2 - 3 cm nad powierzchnię mięsa. Gotujemy - gdy zacznie wrzeć zbieramy to wszystko co zebrało się na powierzchni wody, a następnie dodajemy obrane warzywa, listki, ziele, majeranek i ziarna pieprzu. Zmniejszamy płomień i gotujemy aż mięso wyraźnie zmięknie. Dodajemy wątróbkę i dalej gotujemy. Łącznie jakieś trzy godziny - w prawdzie wszystko będzie miękkie już wcześniej, ale chodzi o to żeby się praktycznie rozlatywało. Po tym czasie wkładamy do garnka kajzerki (wciskamy je tak by spokojnie nasiąkały wywarem; jeśli zostało go bardzo dużo możecie dołożyć jeszcze jedną bułkę). Zostawiamy aż całość wystygnie, następnie wyjmujemy listki, a resztę trzykrotnie mielimy. Dodajemy jajka, przyprawę, doprawiamy solą, pieprzem (świeżo mielonym) i startą gałką (raczej nie używajcie takiej, którą można kupić od razu mieloną - jest mniej aromatyczna). Wyrabiamy jednolitą masę, a następnie przekładamy ją do słoików i zakręcamy. Wstawiamy je do garnka z zimną wodą (nie powinna zakrywać rantów słoików, najlepiej jeśli są one jednakowej wysokości) i doprowadzamy do wrzenia, a następnie gotujemy przez godzinę w temperaturze 80 stopni, wyjmujemy z wody i pozostawiamy do wystudzenia. 




wtorek, 3 stycznia 2017

Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku!!!



No i mamy Nowy Rok... 2017... i to od trzech dni... Szczerze mówiąc wcale nie wiem czy się z niego cieszę, czy jest mi obojętny... Cieszyłam się rok temu, to na pewno, w końcu początkiem stycznia miałam po raz drugi zostać matką, poczyniłam wiele planów na ten nowy rok, postawiłam osobiste wyzwania i w ogóle... No i matką zostałam :-) Z tego cieszę się bez wątpienia i najbardziej :-) Każdego dnia napędzam się energią moich córek i w zasadzie to jedyne co mnie tak naprawdę trzyma w pionie :-) Jak czytam sama siebie to brzmi to strasznie, ale tak jest... Wszystkie inne plany gdzieś się rozeszły po kościach... a w zasadzie bardziej właściwym określeniem będzie rozpełzły... I mimo że robiłam wszystko co w mojej mocy żeby je zrealizować, mimo że czasem wręcz stawałam na głowie, to niewiele z tego wyszło... właściwie to prawie nic nie wyszło... zaledwie jakieś skrawki... Co ciekawsze, to wypaliło kilka całkiem spontanicznych działań, których początkiem roku nie przewidywałam i nawet nie zakładałam, że takowe mogą się pojawić, no ale te akurat były udane... Tylko co z tego? Moje założenia były w moim pojęciu konkretne, ambitne, z gatunku życiowych... To z czym przyszło mi się zmierzyć w minionym roku też bez wątpienia takie było, ale jakieś takie nie moje :-( i chociaż przyczyniło się się do zbudowania kolejnej części mnie, to jednak nie moje i już. Dlatego na ten rok nie mam planów, założeń (no, może jedno i tego jednego muszę dopiąć choćby nie wiem co), nie napędzam się tym co to ja muszę, a czego nie... Postanowiłam zmienić podejście na: chcę, potrzebuję, jest to dla mnie ważne... Skoro zmienia się życie i okoliczności, to podejście jak najbardziej musi :-) Czy zyskam? Czy stracę? To chyba zależy co nazwiemy zyskiem, a co stratą... Bardziej stawiam na to pierwsze - siebie, dzieci, rodzinę... tu zyski trzeba wygenerować za wszelką cenę, wszelkie inne sprawy niech toczą się same... nawet ze stratami, trudno... najważniejsze, by nie dać się zwariować temu i tym co dookoła... ;-)


A czego Wam życzę na ten Nowy Rok? 
Spełniajcie jak najwięcej swoich marzeń, realizujcie się w rolach, w jakich osadza Was życie, podążajcie za tym, co uważacie za słuszne. Jednocześnie nie trzymajcie się kurczowo noworocznych celów - presja jaką powoduje chęć sprostania im bardziej hamuje niż rozwija, a ja na 2017 życzę Wam przecież szczęścia :-)


P.S.
Mam jeszcze w opracowaniu kilka nowych wpisów dla Was, szukajcie ich niebawem na blogu ;-)