czwartek, 31 marca 2016

Pasztet z wątróbki drobiowej



Dziś gratka dla miłośników drobiowej wątróbki :-) a kto jej nie lubi będzie miał okazję do spróbowania czy w tej formie przypadkiem nie zacznie u odpowiadać :-) Nam w każdym razie bardzo ten pasztet smakował, zrobiłam go na Wielkanoc i z powodzeniem zastąpił tradycyjny pasztet jaki zawsze robię. Nadaje się zarówno do pokrojenia w plastry, jak i do rozsmarowania na pieczywie. Świetnie komponuje się z pieczonym jabłkiem, żurawiną, ale też z chrzanem czy ogórkiem. Jednym słowem pasztet wszechstronny. Pamiętajcie tylko, by robiąc go, nie szczędzić przypraw :-)


SKŁADNIKI

1 kg wątróbki z kurcząt

4 cebule

3 łyżki masła klarowanego

2 jajka

suszony majeranek

gałka muszkatołowa (najlepiej świeżo starta)

sól, pieprz

woda




Wątróbki myjemy i oczyszczamy. Cebule kroimy w półplasterki. Masło rozgrzewamy na patelni, a następnie dodajemy cebule i podsmażamy ją do chwili aż przybierze piękny złoty kolor. Dodajemy wątróbki, obsmażamy ze wszystkich stron i podlewamy wodą (powinna sięgać do połowy zawartości patelni), przykrywamy i dusimy aż wątróbki będą miękkie. Jeśli woda całkiem wyparuje dolejcie jej, tak by zawsze na dnie patelni znajdował się płyn. Gotowe wątróbki wyłączamy, doprawiamy solą, pieprzem i majerankiem; patelnię przykrywamy i odstawiamy by całość wystygła. Następnie dwukrotnie mielimy wątróbkę z cebulą i pozostałą na patelni wodą, dodajemy jajka, gałkę i wyrabiamy jednolitą masę. Przekładamy ją do foremki wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy w 180 stopniach (w nagrzanym piekarniku) przez 30 - 40 minut. Po upieczeniu wyjmujemy pasztet z foremki i studzimy. 




środa, 23 marca 2016

Żurek Wielkanocny



Wielkanoc bez żurku? Nigdy! A ten najlepszy robi mój tata :-) Z zakwasu, który sam przygotowuje, z chrzanem, który sam ściera... tylko wędzarki wciąż nie mogę się doprosić... Swojskie wędliny i wiejskie jajka z tzw. pewnego źródła to już nasze zadanie, tzn. zamawiamy je :-) mmm... już się nie mogę doczekać tej niedzieli... i chociaż w tym roku mam znacznie mniej możliwości przesiadywania w kuchni i szykowania świątecznych pyszności, to i tak zamierzam poudzielać jak należy :-) I tak: mięsa do pieczenia i gotowania leżą już w lodówce ponacierane przyprawami, pasztet mam nadzieję zrobić jutro, w kolejce czekają też ciasta, ale w tym roku postawiłam na przepisy niewymagające długiego czasu przygotowywania, raczej wersje ekspresowe ;-) a bigos zostawiam tacie... zrobi najlepszy... ;-) 


SKŁADNIKI

4 - 5 białych kiełbasek

ok. 0,5 kg kiełbasy swojskiej

200 - 300 g wędzonego boczku

3 - 4 suszone grzyby 

1 duża marchewka

1 duża pietruszka

kawałek selera

1 cebula (dla odmiany nieduża ;-) )

0,5 l zakwasu na żurek

3 ząbki czosnku

1 - 2 łyżki chrzanu ze słoiczka

3 liście laurowe

3 - 4 ziela angielskie

sól, pieprz

suszony majeranek

koperek (świeży lub suszony)

2 łyżki gęstej śmietany 18 %

1,5 - 2 l  wody

dodatkowo: jajka ugotowane na twardo




Marchewkę, pietruszkę, selera i cebulę obieramy i wkładamy do garnka. Boczek kroimy kostkę, kiełbasę swojską w plasterki, białe kiełbaski zostawiamy w całości - wszystko to dodajemy do warzyw. Następnie dodajemy czosnek, przepłukane grzyby, ziele, liście i całość zalewamy wodą. Gotujemy na średnim palniku ok. godziny - część wody wygotuje się, ale ja tego nie uzupełniam ;-) Po tym czasie wyjmujemy z wywaru warzywa i dolewamy zakwas, gotujemy przez chwilę. Kilka łyżek gorącej zupy dolewamy do kubka z śmietaną, dokładne mieszamy, a następnie całość dodajemy do żurku; doprowadzamy do wrzenia i wyłączamy palnik. Dodajemy chrzan, majeranek, koperek, sól i pieprz. Odstawiamy, by zupa się "przegryzła". Gotowy żurek podajemy z ugotowanymi jajkami.






poniedziałek, 21 marca 2016

Sernik z pomarańczową nutą



No i ostatnia prosta do świąt... a ja jakoś bez większego planu na nie i w ogóle... zebrałam zamówienia od najbliższych kto i co chciałby zjeść przy świątecznym stole i - o dziwo - zachcianki jakieś spójne tym razem :-) Na pewno sernik i szarlotka, na pewno szynka i pasztet, na pewno sałatka jarzynowa i jeszcze jakaś z fetą, na pewno jak dołożę jeszcze swoje chcenia, to z kuchni nie wyjdę do niedzieli ;-) najważniejsze, że chcą jeść, że smakuje, że razem i rodzinnie :-) 
A ja ostatnio postanowiłam znów trochę poeksperymentować i wyszła mi taka mieszanka różnych przepisów :-) no bo ser z jednego, masa budyniowa z drugiego, a biszkopt jeszcze z innej bajki... Zniknął szybciej niż się spodziewałam, a to cieszy najbardziej :-) mąż stwierdził, że śmiało mogę wprowadzać wypiek na domową listę ciast obowiązkowych :-) Więc podpisuję się obiema rękami pod tą mieszanką faktur i smaków, bo jest bajeczna... taka moja... ;-)   


SKŁADNIKI

Biszkopt:

3 jajka

1/2 szklanki cukru

1/2 szklanki mąki pszennej

1/4 szklanki mąki ziemniaczanej

1 łyżeczka kakao

2 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej

aromat pomarańczowy


Masa serowa:

1/2 kg sera białego (może być z wiaderka)

3/4 szklanki cukru

100 g masła

1/4 szklanki mleka

1 budyń waniliowy lub śmietankowy bez cukru

1 jajko

aromat pomarańczowy


Masa budyniowa:

600 ml soku Kubuś z pomarańczą (lub innego soku tego typu)

2 budynie waniliowe lub śmietankowe bez cukru


Polewa:

50 g masła

3 łyżki cukru

6 łyżek ciemnego kakao

6 łyżek wody


Dodatkowo:

2 galaretki pomarańczowe

500 ml gorącej wody

kilka łyżek soku pomarańczowego




Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy na sztywną pianę, dodajemy cukier i jeszcze przez chwilę ubijamy. Następnie dodajemy żółtka i delikatnie mieszamy. Obie mąki łączymy z kakao, przesiewamy i stopniowo dosypujemy do masy jajecznej. Na koniec dodajemy skórkę i delikatnie mieszamy. Następnie całość przelewamy do tortownicy (21 - 23 cm) wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 30 minut (termoobieg). Upieczony biszkopt wyjmujemy z piekarnika i wraz z tortownicą rzucamy z wysokości ok. 60 cm. Następnie wkładamy ponownie do piekarnika, tym razem wyłączonego i pozostawiamy w uchylonym aż ciasto wystygnie.

Wszystkie składniki masy serowej wkładamy do garnka, krótko miksujemy, a następnie gotujemy do chwili aż masa zgęstnieje i na powierzchni zaczną się pojawiać pęcherze z powietrzem. UWAGA: Masa lubi się przypalać.

Z Kubusia odlewamy 3/4 szklanki i w tek ilości rozrabiamy budyniowy proszek. Resztę soku zagotowujemy i do wrzącego wlewamy rozrobione budynie; gotujemy aż masa zgęstnieje i pojawią się pęcherzyki powietrza.

Składniki polewy wkładamy do rondelka i na małym ogniu gotujemy aż całość zgęstnieje i zamieni się w jednolitą masę.

Galaretki rozpuszczamy w wodzie i odstawiamy do wystygnięcia.

Biszkopt kroimy na dwa blaty. Pierwszy z nich zostawiamy w tortownicy i wylewamy na niego gorącą masę serową (dzięki temu ciasto nawilgnie), a na nią gorącą masę budyniową. Czekamy aż masy wystygną i zalewamy tężejącą galaretką, a na nią kładziemy drugi blat biszkoptowy. Całość wstawiam do lodówki by galaretka całkiem zastygła. Następnie wyjmujemy ciasto z tortownicy, górny blat nasączamy sokiem pomarańczowym i oblewamy polewą czekoladową.




niedziela, 20 marca 2016

Schab pieczony w mleku



Taka niedzielna refleksja: dziecko 5-letnie jest prawie całkowicie "bezobsługowe", za to dziecko 2-miesięczne to całkowity czasopochłaniacz... No niby stwierdzenie rewolucyjne to nie jest, a raczej oczywista prawda, z którą - jak sądzę - zgodzi się każdy, kto miał do czynienia z dziećmi w tym wieku, ale nagle okazało się, że moja 5-latka stała się bardziej absorbująca niż jej młodsza siostra... Wiem, że ta zmiana w jej życiu wymaga czasu na pełną akceptację... Mam jednak nadzieję, że nie będzie to trwało w nieskończoność ;-) 
Było nie było, korzystając z chwil drzemki najmłodszego członka rodziny wymykam się do kuchni i coś tam robić muszę. Jednocześnie to idealny moment, by porwać tam ze sobą mojego starszaka i razem coś porobić :-) Przede porozmawiać... jak to mówi moje dziecko "jak za dawnych czasów", tzn. tych kiedy była jeszcze jedynaczką ;-) dziś robimy babeczki, które wkrótce pojawią się na blogu, ale przy schabie też się dobrze bawiłyśmy :-) W sumie to robiła ten schab kilka razy, z różnych przepisów i w końcu z każdego złapałam coś, coś innego dodałam od siebie i wyszła taka wersja jaką Wam dziś przedstawiam. Zalety tego schabu? Soczysty, kruchy, smaczny, robiący się właściwie sam ;-) nic dodać, nic ująć... Pamiętajcie tylko, by czosnek był polski, nie chiński, bo tego w pieczeni zupełnie nie czuć...


SKŁADNIKI

ok. 1 kg schabu 

4 ząbki czosnku

1 cebula

1,5 łyżki soli

1 łyżka suszonego majeranku

1 łyżeczka słodkiej papryki

pieprz (ilość wg uznania)

3 łyżki smalcu

ok. 0,6 l mleka




Majeranek, sól i pieprz mieszamy razem. Schab myjemy, osuszamy, nacieramy zmieszanymi przyprawami, a następnie wstawiamy do lodówki na całą noc (naczynie ze schabem przykryjcie przed schowaniem). 
Następnego dnia cebulę kroimy w kostkę i podsmażamy na 1 łyżce smalcu, gdy będzie lekko zeszklona dodajemy paprykę i jeszcze przez chwilę smażymy, nie za długo, bo papryka zrobi się gorzka :-( Całość przekładamy na dno naczynia żaroodpornego. Ząbki czosnku zgniatamy nożem (wystarczy, że bokiem noża mocno przyciśniecie ząbek by pękł, nie trzeba go kroić) i dodajemy do naczynia z cebulą. Na patelni rozgrzewamy 2 łyżki smalcu i krótko obsmażamy na nim schab z każdej strony (wystarczy, że powierzchnie tylko się "oparzą" gorącym tłuszczem), a następnie przekładamy go na cebulę. Całość zalewamy mlekiem, tak by było go do 2/3 wysokości mięsa. Przykrywamy naczynie i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na godzinę. Upieczony schab możecie wyjąć z naczynia, ostudzić i wstawić na kilka godzin do lodówki, by stępiał i łatwiej było go kroić - wtedy będzie to wersja kanapkowa; lub też możecie pokroić go w grube plastry prosto po wyjęciu z naczynia i podać z sosem - to wersja obiadowa. 
Sos: Pozostały z pieczenia płyn przelewamy do rondla i redukujemy do 1/4 objętości, a następnie blendujemy. Sos po odparowaniu jest dość słony, ale mnie w niczym to nie przeszkadza ;-) 



poniedziałek, 14 marca 2016

Jajka gotowane w parze



Święta za pasem, a w domu szpital :-( Cała trójka moich domowników niedomaga, a ja to - mimo wszystko - jakoś ogarniam... Najszybciej mija maleństwu - odpukać, ale pozostała dwójka też sobie jakoś radzi. Mam nadzieję, że opanujemy sytuację w ciągu tych dwóch tygodni... A ja ostatnio łapię się na tym, że staram się przygotowywać posiłki szybko i smacznie, nie mam czasu na przesiadywanie w kuchni godzinami, chociaż w gruncie rzeczy to lubię :-) Wiem, że kiedyś wróci możliwość spędzania w kuchni większej ilości czasu, na razie wykorzystuję chwile kiedy maleństwo śpi ;-) A zatem dziś jeden z takich szybkich pomysłów - alternatywa dla jajek na miękko czy sadzonych, możecie wykorzystać go na śniadanie, albo na kolację, najważniejsze, żeby Wam smakowało... :-) 


SKŁADNIKI

2 jajka

3 łyżeczki gęstej śmietany (np. 18%)

2 kromki chleba tostowego

sól, pieprz

szczypiorek 




Kokilkę nacieramy masłem i na dnie rozsmarowujemy śmietanę. Posypujemy ją solą i pieprze, a następnie wbijamy jajka. Wstawiamy do garnka z wrzącą wodą (wody powinno być ok. 1 - 1,5 cm wysokości) i przykrywamy szczelną pokrywką - dzięki temu w garnku wytworzy się wystarczająco dużo pary, by jajka należycie się ścięły. Tak gotujemy przez 8 - 10 minut (w zależności od tego jak bardzo ścięte jajka lubicie). Z chleba tostowego odcinamy skórki i kroimy kromki w kostkę. Suchą patelnię (bez tłuszczu) rozgrzewamy i wrzucamy kawałki chleba, suszymy jej przez chwilę podrzucając do góry. Gdy będą chrupiące zdejmujemy z patelni. Szczypiorek drobno siekamy. 
Kokilkę z jajkami wyjmujemy, wierzch posypujemy szczypiorkiem i grzankami. 




P.S. 
Dodatki możecie dowolnie zmieniać według Waszych preferencji smakowych, możecie tez pominąć śmietanę - jeśli tak akurat lubicie lub zastąpić ją np. mozzarellą :-)

czwartek, 10 marca 2016

Herbatniki marcepanowe



Te ciastka to moja kolejna wariacja nt. rogalików trzyskładnikowych :-) Dokładnie :-) bo miały być rogaliki, po raz nie wiem już który, a że w polu widzenia pojawiał mi się masa marcepanowa, to powstały ciastka :-) Bardzo dobre ciastka :-) a do tego strukturą przypominają ciasto francuskie tworząca kruche warstwy. Mają niestety jedną wadę - wciągają jak łuskanie słonecznika ;-) wprost nie sposób się od nich oderwać...


SKŁADNIKI

0,5 kg mąki pszennej

250 g masła

1 szklanka śmietany 18%

200 g masy marcepanowej


Polewa:

2 łyżki mleka

100 g mlecznej czekolady




Mąkę rozcieramy w dłoniach z masłem (żeby było łatwiej możecie je zetrzeć na tarce jarzynowej), dodajemy śmietanę i zagniatamy gładkie ciasto. Następnie zawijamy je w folię i wkładamy na godzinę do lodówki. Po tym czasie rozwałkowujemy ciasto na prostokąt o grubości ok. 1 cm. Masę marcepanową kroimy na drobne kawałki i układamy na połowie rozwałkowanego ciasta; przykrywamy drugą połową składając prostokąt na pół. Całość rozwałkowujemy w kierunku z góry na dół i z dołu do góry (byle nie na boki). Następnie końce ciasta z góry i z dołu zawijamy na środkową część, tak by powstał kwadrat i obracamy go o 90 stopni. Ponownie wałkujemy ciasto w tym samym kierunku co poprzednio, aż do uzyskania długiego pasma, które znów składamy "na trzy", obracamy o 90 stopni i znów wałkujemy. Składanie i obracanie powtarzamy po raz trzeci, ale tym razem rozwałkowujemy na kwadrat o grubości ok. 0,5 cm. Tak przygotowane ciasto kroimy na paski o szerokości 1,5 - 2 cm,a następnie nacinając każdy pod skosem wycinamy ciastka. Układamy je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy 12 - 15 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.  
Mleko podgrzewamy w rondelku, a następnie dodajemy do niego połamaną czekoladę. Całość mieszamy aż czekolada rozpuści się, a następnej zgęstnieje (jednocześnie musicie pilnować, by maa nie zagotowała się). Tak przygotowaną polewą ozdabiamy wystudzone ciastka. 

poniedziałek, 7 marca 2016

Babka z majonezem



O babce z majonezem słyszałam już dawno i od dawna miałam ochotę ją upiec. W sumie to nie wiem dlaczego dopiero niedawno zdecydowałam się na to... szczerze mówiąc to nie miałam pojęcia, że noże być aż tak fantastyczna! Delikatna, puszysta, pyszna. Majonez idealnie sprawdza się w roli tłustego składnika ciasta. Babka ma także tę zaletę, że robi się ją dosłownie chwilę, reszta to czas oczekiwania na gotowy wypiek. Możecie polać ją pomarańczową polewa tak jak ja, albo zwyczajnie w świecie posypać cukrem pudrem, polać czekoladą lub lukrem. Możecie też podzielić ciasto na dwie części i do jednej dodać łyżkę kakao, otrzymując tym samym babkę w dwóch kolorach :-) albo zatopić w cieście owoce, bakalie, kawałki czekolady... Jednym słowem babka jest tak uniwersalna, że możecie ją piec jedna za drugą i za każdym razem będzie to inne ciasto :-) Ja bardzo lubię bawić się wypiekami w taki właśnie sposób, a Wy? A może zechcecie podzielić się w komentarzach Waszymi wersjami tej właśnie babki? A może jej zdjęciami? Zachęcam do tego, będzie mi bardzo miło zobaczyć Wasze wypieki :-) 


SKŁADNIKI

0,5 szklanki mąki pszennej

0,5 szklanki mąki ziemniaczanej

1 szklanka cukru

4 jajka

3 łyżki majonezu

1 łyżka cukru z wanilią

2 łyżeczki proszku do pieczenia


Polewa:

5 łyżek cukru pudru

sok z 1/2 pomarańczy

kandyzowana skórka pomarańczowa




Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy na sztywną pianę. Żółtka, majonez i cukier miksujemy na jednolitą, gładką masę. Mąki, cukry i proszek do pieczenia mieszamy razem i stopniowo dodajemy do masy jajecznej, cały czas miksując. Na koniec dodajemy pianą z białek i delikatnie mieszamy łyżką. Całość przekładamy do formy na babkę i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni (termoobieg) na 45 - 50 minut. 

Cukier puder łączymy z sokiem dokładnie rozcierając ewentualne grudki. Dodajemy skórkę i mieszamy, a następnie polewamy przestudzoną babkę.  



piątek, 4 marca 2016

Mini zapiekanki makaronowe



Tak sobie właśnie myślę, że gdybym powiedziała mojemu dziecku, że zrobiłam na kolację zapiekankę makaronową, to by się obruszyła, stwierdziła "ble" i odmówiła jedzenia. A kiedy powiedziałam, że zrobiłam muffinki z makaronu, to w sekundzie stała w kuchni. Zjadła dwie i stwierdziła, że nie wiedziała, że z makaronu można zrobić babeczki... No cóż, jak zwał, tak zwał, najważniejsze, że smakowało :-) i nie tylko jej smakowało. Zapiekanki zniknęły błyskawicznie i deklaracją jedzących, że następnym razem też zjedzą i to jeszcze więcej ;-) 


SKŁADNIKI

1/2 paczki makaronu spaghetti 

125 g mozzarelli (1 kulka)

3 jajka

3 łyżki śmietany 18 %

sól, pieprz

odrobina gałki muszkatołowej

starty parmezan

szczypiorek




Makaron gotujemy zgodnie z przepisem na opakowaniu, odcedzamy i zabezpieczamy przed wystygnięciem. Mozzarellę ścieramy na tarce jarzynowej, dodajemy do niej śmietanę, roztrzepane jajka, sól, pieprz, gałkę i mieszamy aż powstanie jednolita masa. Następnie przelewamy ją do gorącego makaronu, mieszamy i całość nakładamy do foremek na muffinki. Wystawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 10 minut, a następnie wyjmujemy i pozostawiamy na kolejne 10 minut poza piekarnikiem - w ten sposób łatwiej będzie babeczki wyjąć z formy, a żeby nie wystygły w czasie czekania, przykryjcie blaszkę folią aluminiową. Przed podaniem posypujemy parmezanem i szczypiorkiem.







 

Pieczeń z jajkiem



W moim domu rodzinnym ta pieczeń była obowiązkowa na każdą Wielkanoc. Nie było osoby, która by się nią nie zajadała. Aromatyczna, z pięknym jajecznym oczkiem pozostawiała w tyle nie jedną szynkę... Do tego robi się ją szybko w porównaniu do innych wędlin domowych. Zachęcam Was więc do przygotowania jej na tegoroczne święta.


SKŁADNIKI

ok. 1,5 kg mięsa wieprzowego (np. łopatka lub karkówka)

7 jajek

3 bułki kajzerki (najlepiej czerstwiejące)

2 cebule

2 łyżki oleju

sól, pieprz (świeżo mielony)

dodatkowo: tłuszcz i bułka tarta do formy




4 jajka gotujemy na twardo, pozostałe zostawiamy surowe. Bułki moczymy w wodzie. Cebule kroimy w kostkę i podsmażamy na rozgrzanym oleju. Następnie mielimy w maszynce mięso, odciśnięte z wody bułki i cebule, doprawiamy solą, pieprzem, dodajemy surowe jajka i wyrabiamy masę jak na kotlety. Foremkę keksówkę wykładamy papierem do pieczenia, smarujemy tłuszczem (dno i boki) i posypujemy bułką tartą. Wkładamy 1/3 masy, a na niej układamy rzędem, jedno za drugim obrane jajka na twardo. Po bokach jajek i na wierzchu umieszczamy resztę mięsa dociskając, by nie powstały w środku dziury. Całość wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 60 - 75 minut (przed wyjęciem najlepiej sprawdźcie czy patyczek nie jest oblepiony niedopieczonym mięsem).  

czwartek, 3 marca 2016

Pasztet z szynkowara



- Mamo, co robisz?
- Pasztet w szynkowarze.
- Pasztet?
- Tak.
- Jak pasztet, to chyba w pasztowarze?

I tak to wyglądała rozmowa z moją 5 - letnią córcią, która zakradła się do kuchni, by mi pomóc ;-) I w sumie moja odpowiedź bardzo ją ucieszyła, bo to wielki pożeracz pasztetów, tych domowych oczywiście, w których wiadomo co jest zmielone :-) A w ten, o którym piszę Wam dziś wmieliłam trochę drobiu i warzyw. I prawdę mówiąc możecie do jego przygotowania śmiało wykorzystać mięso i warzywa z rosołu - zawsze to jakiś kolejny sposób na ich zjedzenie w innej formie, a i z przygotowaniem zejdzie krócej, bo już większość ugotowana :-)


SKŁADNIKI

2 ćwiartki z kurczaka

2 skrzydła indycze

3 marchewki

1/2 selera

3 pietruszki

30 dag wątróbki drobiowej

1 cebula

2 łyżki oleju

2 jajka

sól, pieprz, gałka muszkatołowa




Ćwiartki i skrzydła wkładamy do garnka, zalewamy zimną wodą i doprowadzamy do wrzenia. Następnie zmniejszamy płomień palnika, dodajemy obrane marchewki, pietruszki i selera i gotujemy aż mięso i warzywa będą miękkie. Dodajemy wątróbkę i gotujemy jeszcze ok. 15 - 20 minut. Cebulę kroimy i podsmażamy na rozgrzanym oleju. Przestudzone mięso obieramy od kości i wraz z innymi składnikami mielimy w maszynce. Dodajemy jajka i przyprawy (gałki nie żałujcie, powinno ją być dobrze czuć w pasztecie), wyrabiamy masę pasztetową, a następnie przekładamy ją do foliowego woreczka umieszczonego w szynkowarze. Zamykamy i wstawiamy do garnka z gorącą wodą na ok. 1,5 godziny (utrzymujcie temperaturę wody, powinno być 80 - 90 stopni Celsjusza). Po tym czasie wyjmujemy szynkowar z wody i - nie otwierając go - studzimy. Następnie wstawiamy na kilka godzin do lodówki, a potem już tylko jemy :-)