poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Roladki drobiowe w warzywnym sosie



No i urlop miałam raczej długi, a właśnie się skończył... i dziś już byłam w pracy... dobrze, że pogoda trochę spuściła z tonu :-) chociaż jak słyszę, że upały mają powrócić, to nie koniecznie się cieszę... ale pocieszam się, że nawet jeśli, to nie będą one już tak odczuwalne jak miesiąc temu, w końcu ja już czuję w powietrzu jesień, a Wy? 
A co tam w kuchni? - zapytacie... w kuchni roladki drobiowe :-) robi się je dość szybko, a smakują wprost wyśmienicie :-) Jeśli więc macie dość filetów w panierce i wszelkich nuggetsów, to zachęcam Was do przygotowania tej wersji fileta :-) Na pewno Was nie zawiedzie :-)  


SKŁADNIKI

3 pojedyncze filety z kurczaka

3 plasterki sera topionego

1 papryka czerwona

1 marchewka

1 cebula

1/2 pęczka natki pietruszki

2 - 3 łyżki oleju

sól, pieprz

woda




Filety myjemy, oczyszczamy z wszelkich żyłek i cienko rozbijamy. Każdy kawałek posypujemy solą, pieprzem, na środku układamy serek topiony i zawijamy roladki, spinamy by roladki się nie rozleciały. 
Marchewkę ścieramy na tarce jarzynowej, paprykę i cebulę kroimy w cienkie paski, natkę drobno siekamy. Na patelni rozgrzewamy olej i wkładamy warzywa, doprawiamy solą i pieprzem, a na dno wlewamy trochę wody, żeby się nie przypaliły. Przykrywamy i dusimy przez chwilę, aż warzywa zmniejszą swoją objętość. Następnie układamy na nich mięso "zapięciem" do góry i posypujemy natką (jeśli na patelni zrobiło się za sucho dolewamy trochę wody), ponownie przykrywamy i dusimy aż mięso zacznie mięknąć. Przekładamy je na drugą stronę, warzywa delikatnie mieszamy (żeby nie uszkodzić roladek) i dalej dusimy pod przykryciem do miękkości. Jeśli z roladek wypłynęło trochę sera, nie przejmujcie się, po prostu rozmieszajcie go w warzywnym sosie. Jeśli czujecie taką potrzebę, możecie gotowe danie jeszcze raz doprawić solą i pieprzem. 
Tak przygotowane mięso pasuje do kaszy, ryżu lub ziemniaków. 



piątek, 21 sierpnia 2015

Jogurtowe ciasto ze śliwkami



Śliwki, śliwki, śliwki... Lubicie ciasta ze śliwkami? Ja tak :-) i to bardzo :-) A tym razem chcę się z Wami podzielić przepisem jaki znalazłam na stronie Moje Wypieki :-) Ciasto wręcz błyskawiczne, zapach niesamowity i znika z patery błyskawicznie :-) Wróć! Na paterę nawet nie zdążyłam położyć :-) Do oryginalnego przepisu dodałam - tak od siebie - cukier z wanilią... mmmm... to teraz pora na Was :-)


SKŁADNIKI

295 g mąki pszennej

1,5 łyżeczki proszku do pieczenia

1/2 łyżeczki sody oczyszczonej

100 g drobnego cukru do wypieków

1 łyżka cukru z wanilią

2 duże jajka

50 g płynnego miodu lub golden syrupu

1 szklanka (250 ml) jogurtu naturalnego (najlepiej greckiego)

150 ml oleju słonecznikowego lub rzepakowego


dodatkowo:

śliwki 

ewentualnie cukier puder do posypania wierzchu




Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową. 
W jednej misce mieszamy mąkę, proszek, sodę i cukry. W drugiej mieszamy pozostałe składniki. Następnie suche składniki przesiewamy do miski z płynnymi składnikami i mieszamy widelcem na jednolitą masę - wyjdzie gęsta, naprawdę gęsta. Przekładamy ciasto do foremki wyłożonej papierem do pieczenia (moja 22 x 24 cm), a na wierzchu układamy śliwki bez pestek (czym więcej tym lepiej). Wstawiamy całość do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 45 - 50 minut (ja piekłam w termoobiegu + dolna grzałka). Wyjmujemy ciasto, a gdy lekko ostygnie wyciągamy go z blaszki i pozwalamy stygnąć dalej. Gotowe ciasto możecie posypać cukrem pudrem. Pycha...



wtorek, 18 sierpnia 2015

Lody o smaku milky way (bez jajek i mieszania)



Nie mam maszynki do lodów :-( więc jeśli już je robię, to staram się wymyślić takie, by robiły się same, bez konieczności mieszania co chwilę ;-) i właśnie do takich należą lody, w których można w śmietanie rozpuścić coś... w tym przypadku batoniki :-) trochę to trwa, ale i tak robią się same ;-) puszyste, kremowe, pyszne...


SKŁADNIKI

400 ml śmietany 30%

10 małych batoników milky way (ok. 170 g)




Batoniki kroimy na małe kawałki, a następnie razem ze śmietaną umieszczamy w rondelki z grubym dnem. Całość podgrzewamy do chwili aż batoniki się rozpuszczą (ale masa nie może się zagotować), od czasu do czasu mieszając. Studzimy, a następnie wstawiamy do lodówki - masa musi być naprawdę zimna. Następnie przekładamy ja do miksera i miksujemy aż podwoi swoją objętość. Przekładamy do płaskiego, zamykanego od góry naczynia i wstawiamy na kilka godzin do zamrażarki. A potem już tylko cieszymy się wspaniałym smakiem :-)



niedziela, 16 sierpnia 2015

Cytrynowy sernik na zimno (bez jajek)



Szukałam odpowiedniego na wakacyjna aurę ciasta i znalazłam :-) właściwie to sama sobie wymyśliłam i wyszło genialne - lekko kwaskowe, orzeźwiające, podane na zimno jest lepsze niż jakiekolwiek lody... Trochę czasu pochłania, choć pracy niewiele... najbardziej czasochłonne jest oczekiwanie na twarożek, który zdecydowanie polecam przygotować samodzielnie - jest wtedy delikatny i idealnie cytrynowy (i błagam, nie pytajcie ile go wychodzi wagowo, bo nie wiem... nie zważyłam... ;-) ) dalsza praca to już czysta przyjemność :-) a jedzenie sernika - jeszcze większa... mmm...


SKŁADNIKI

Warstwa serowa:

2 l mleka

400 g kefiru

3 cytryny

150 g masła

1/2 szklanki cukru pudru

1 łyżeczka cukru z wanilią

1/2 szklanki mleka

3 łyżeczki żelatyny

2 łyżki zimnej wody


Warstwa śmietanowa:

400 ml śmietany 30 %

1 galaretka cytrynowa

250 ml gorącej wody


Dodatkowo:

1 galaretka cytrynowa

300 ml gorącej wody

kilka herbatników




Z dwóch cytryn ocieramy skórkę (wcześniej sparzamy je wrzątkiem - po pierwsze względy higieniczne, a po drugie uzyskamy więcej soku), a ze wszystkich trzech wyciskamy sok. Skórkę i sok mieszamy z kefirem. Mleko zagotowujemy i do gorącego wlewamy cytrynowo - kefirową mieszankę, odstawiamy całość aż wystygnie. Następnie przelewamy na bardzo gęste sitko lub podwójnie złożoną gazę i zostawiamy na całą noc, by cytrynowy twarożek dobrze się odsączył. 
Żelatynę zalewamy zimną wodą, a gdy napęcznieje łączymy ją z mlekiem i odstawiamy aż całość wystygnie (możecie poczekać, aż zacznie lekko tężeć). Masło (musi być miękkie, więc wyjmijcie je wcześniej z lodówki) miksujemy z cukrami, a następnie dodajemy stopniowo przygotowany twarożek ciągle miksując. Na koniec powoli dodajemy żelatynę. 
Dno tortownicy (21 - 23 cm) wykładamy herbatnikami, a na nie przekładamy masę serową. Wstawiamy do lodówki. 
Galaretki rozpuszczamy w przygotowanej wodzie i odstawiamy aż lekko stężeją. Śmietanę ubijamy na sztywno, a następnie stopniowo dodajemy galaretkę rozpuszczoną w mniejszej ilości wody. Przekładamy na masę serową, a na wierzch polewamy drugą galaretkę. Całość wstawiamy na kilka godzin do lodówki.






sobota, 15 sierpnia 2015

Marynata w stylu BBQ



Dlaczego w stylu? Bo oczytałam się tylu różnych przepisów na tę marynatę, że jedno trzeba stwierdzić: każdy robi po swojemu, a nazwa jest jedna... Sięgnęłam więc do podstawowych założeń według, których podstawą marynaty jest sos pomidorowy, dodatkowo powinna ona zawierać nutę słodką, kwaśną i ostrą... no i to wszystko tu umieściłam, mięso wychodzi pyszne i kruche :-) najczęściej marynatę tę wykorzystuję do karkówki, ale świetnie sprawdza się też do przygotowania skrzydełek :-)


SKŁADNIKI

215 g pikantnego keczupu (1 średni słoiczek)

3 łyżki pasty pomidorowej

2 łyżki ciemnego sosu sojowego

3 łyżki octu jabłkowego

3 łyżki musztardy francuskiej (najlepiej ostrej)

2 łyżki płynnego miodu

3 łyżki przyprawy kebab - gyros

1 duża cebula




Cebulę kroimy w kostkę, a następnie mieszamy z pozostałymi składnikami. W marynacie umieszczamy kawałki mięsa, całość zakrywamy folią spożywczą i wstawiamy na kilka godzin do lodówki (czym dłużej tym lepiej, ale już po 3 - 4 godzinach możecie mięso śmiało grillować lub piec).  

P.S.
Ta ilość marynaty wystarczy do 10 - 12 plastrów karkówki.

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Burgery "grillowe"




Skoro lato w pełni, to pewnie i Wasze grille pracują na wysokich obrotach :-) Kiedy jestem w mięsnym mogę śmiało zgadywać kto będzie grillował, bo kupuje - ów ktoś - kiełbasę i karkówkę, najlepiej w plastrach lub gotowa, w marynacie. A ja - powiem Wam - sięgam też po inne rzeczy, które można fantastycznie przygotować na grillu :-) Dziś mam dla Was propozycję prostych i pysznych burgerów, które z pewnością znikną w oka mgnieniu podczas ogrodowego przyjęcia :-) Przy takich upałach często posiłkuję się gotowymi bułkami do burgerów, ale możecie je też upiec według własnych, sprawdzonych procedur :-) Za to w deszczowy dzień możecie burgery przygotować na grillu elektrycznym lub zwyczajnie na patelni :-)




SKŁADNIKI

Kotlety:

ok. 500 g mięsa wołowego

1/2 dużej cebuli

1 jajko

1 żółtko

1 łyżka zimnej wody

sól, pieprz


Sałatka z ogórków:

3 ogórki konserwowe

1/4 cebuli

1 łyżeczka oleju 

pieprz mielony


Dodatkowo:

Sałata

Pomidor

Czerwona cebula

Ser topiony w plasterkach lub mozzarella w plasterkach

Keczup, majonez, musztarda lub inne sosy (dowolnie, co lubicie)

4 bułki do burgerów




Mięso mielimy, cebulę drobno siekamy, dodajemy pozostałe składniki kotletów i wyrabiamy do chwili, aż mięso odchodzi od dłoni. Formujemy cztery płaskie kotlety i grillujemy na złoty kolor po obu stronach. Nie zajmuje to dużo czasu, ale specjalnie nie pisze ile, bo tak naprawdę za każdym razem jest to inaczej (zależy od temperatury jaką uzyskuje Wasz grill). 



Ogórki konserwowe kroimy w cienkie półplasterki, cebulę drobno siekamy, doprawiamy olejem i pieprzem, odstawiamy na kilka minut. 

Pomidory i czerwoną cebulę kroimy w plastry. Bułki kroimy na pół i chwilę podgrzewamy na grillu (ale musicie uważać, bo bardzo szybko się przypalają). 



Na dolną część bułki nanosimy musztardę, na nią kładziemy sałatę, mięso, ser, sałatkę ogórkową, keczup, cebulę czerwoną, pomidora, (ewentualnie jeszcze raz sałatę), majonez, nakrywamy drugą częścią bułki. 
Smacznego :-)




P.S.
Jeśli ktoś chciałby zapytać gdzie w moim burgerze jest keczup, to odpowiadam: nie ma, bo ja sama go nie lubię ;-) 

czwartek, 6 sierpnia 2015

Leczo z papryki z parówkami




Leczo... i zaraz znawcy potrawy pouczą mnie jak prawdziwe leczo wygląda i z czego jest zrobione - jak to było ostatnim razem... ale tak sobie myślę, że wiele potraw, na które przepisy są rozpowszechniane odbiega od oryginału, a i tak są lubiane i poszukiwane... ;-) więc niech i moja wersja lecza zaistnieje :-) Taka wakacyjna, niedroga, błyskawiczna wręcz, możecie ją śmiało przygotować nawet w warunkach polowych :-) Prawdę mówiąc, to mnie to danie kojarzy się właśnie z wakacjami pod namiotem ;-) Oczywiście jeśli nie macie przekonania do parówek, możecie użyć innej wędliny, np.: cienkiej kiełbasy, ale myślę, że śmiało możecie sięgnąć po jedne z parówek z szynki - jeśli wierzyć etykietom, to nie powinny być złe... To kto gotuje?




SKŁADNIKI

2 duże papryki

1 cebula

2 pomidory

2 parówki

2 łyżki oleju

1/2 łyżki koncentratu pomidorowego

ostra mielona papryka

słodka mielona papryka

sól, pieprz

woda




Z papryki usuwamy gniazda nasienne, cebulę i pomidory obieramy i wszystko kroimy w kostkę. Jeśli pomidory maja dużo nasion usuwamy je, jeśli są mięsiste i ziarenek jest niewiele mogą pozostać. Parówki kroimy w plasterki. W głębokiej patelni lub rondlu rozgrzewamy olej, dodajemy cebulę i chwilę podsmażamy. Dolewamy 2 - 3 łyżki wody i chwilę dusimy. Dodajemy parówki i krótko smażymy, a następnie dodajemy paprykę, na dno wlewamy odrobinę wody (żeby papryka nie przywierała) i dusimy pod przykryciem aż papryka zacznie mięknąć. Następnie dodajemy pomidory i dusimy aż się rozsmażą. Koncentrat rozprowadzamy w zimnej wodzie (ok. 100 ml) i wlewamy do potrawy. Doprawiamy solą, pieprzem, paprykami i gotujemy jeszcze przez chwilę, aż potrawa nabierze pożądanego smaku. Aaa i nie bójcie się porządnie doprawić tego lecza, ma być pikantne...



środa, 5 sierpnia 2015

Zapiekane owoce z kruszonką i lodami



Całe szczęście, że dzisiejszy upał ustąpił po południu miejsca deszczowi :-) Przyjemnie się schłodziło i w końcu było czym oddychać :-) Tylko jak wynagrodzić dzieciakom brak popołudniowego pluskania w basenie? Ciepły deser z lodami wydał się tu być idealny! A powiem więcej: okazał się być strzałem w dziesiątkę i zniknął do ostatniej łyżeczki :-) Przygotowuje się go błyskawiczne, chwilę schodzi z zapiekaniem, ale to i tak bez znaczenia wobec fantastycznej słodyczy rozpływających się w ustach owoców... A połączenie ich z lodami... genialne (mówiąc nieskromnie)... Polecam, spróbujcie koniecznie (i pamiętajcie, że owoce zawsze możecie zamienić na inne, takie jakie lubicie, albo właśnie macie pod ręką... )


SKŁADNIKI

3 nektarynki

200 - 250 g borówek

3 łyżki mąki pszennej

3 łyżki cukru

50 g masła

1 duża łyżka cukru z wanilią

dowolne lody (u mnie cafe latte)




Owoce myjemy i osuszamy, nektarynki kroimy w kostkę. Na dnie kokilek kładziemy nektarynki, a na nich borówki. Mąkę i cukry mieszamy razem, a następnie rozcieramy w dłoniach z kawałkami masła aż powstaną drobne grudki. Tak przygotowaną kruszonką obficie posypujemy owoce. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni (termoobieg + górna grzałka) na ok. 20 minut (kruszonka powinna stać się lekko złota). Gotowe deserki wyjmujemy i odstawiamy na 2 - 3 minuty, a następnie na każdą porcję kładziemy kulkę lodów (może być dwie ;-) ). 
Przepyszne...




P.S.
Mnie wyszło 6 kokilek :-)

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Szarlotka z bezą



Właśnie zaczęłam trzeci tydzień urlopu i powiem Wam, że nie wiedzieć czemu mam jeszcze mniej czasu niż wtedy, kiedy chodzę do pracy (a jak pamiętacie przez ostatnie 1,5 roku pobyt w pracy i dojazdy w obie strony zajmowały mi ok. 11 godzin) i z każdym dniem czuję się coraz bardziej zmęczona :-( a co jeszcze bardziej mnie rozbiło, to fakt, że mój mąż nie ma w tym roku szansy na urlop... czyli całe wakacje w domu :-( i o ile ja jeszcze jakoś to przełknę, to wytłumaczyć ten fakt 5-latce jest niezwykle trudno... tym bardziej, że co chwilę kolejna koleżanka chwali jej się jak było nad morzem albo w górach... niestety lato w mieście (w tym mieście) podczas upałów powyżej 30 stopni nie stwarza zbyt wielu możliwości ciekawego wypoczynku... na pocieszenie schłodzona szarlotka z kwaskowymi jabłkami i delikatną słodką bezową pianką... do ciasta dodałam - oprócz cukru wanilinowego - budyń waniliowy, żeby aromat jeszcze bardziej zachęcał :-) pycha... taki domowy smak lata...


SKŁADNIKI

Ciasto:

3 szklanki mai pszennej

1 szklanka cukru pudru

1/2 szklanki mąki ziemniaczanej

1 budyń waniliowy bez cukru

250 g masła

2 łyżeczki proszku do pieczenia

1 cukier wanilinowy

2 jajka

2 żółtka


Beza:

4 białka

1 szklanka cukru

1 budyń waniliowy bez cukru


Warstwa jabłkowa:

ok. 2 kg jabłek (papierówek, antonówek lub renet)

5 łyżek cukru

1/4 łyżeczki cynamonu


dodatkowo: bułka tarta




Suche składniki ciasta mieszamy razem (na stolnicy lub  w dużej misce), a następnie dodajemy masło starte na tarce jarzynowej i rozcieramy wszystko w dłoniach, aż całość zamieni się w grudki przypominające mokry piasek. Dodajemy jajka i żółtka i szybko zagniatamy ciasto. Zawijamy je w folię i wkładamy do lodówki (nie musi być na długo, chodzi o to by stało się trochę twardsze - będzie łatwiej wykleić nim dno foremki). Gdy ciasto schłodzi się, dzielimy je na trzy części - jedną z nich ponownie odkładamy do lodówki, a dwiema pozostałymi wylepiamy dno i boki blaszki, w której będziemy piec szarlotkę (u mnie 22 cm x 26 cm). Następnie posypujemy ciasto cienką warstwą bułki tartej (wchłonie podczas pieczenia sok z jabłek i dzięki temu unikniemy zakalca).
Jabłka obieramy i ścieramy na tarce jarzynowej, dodajemy cukier, cynamon i dokładnie mieszamy. Odstawiamy na ok. 20 minut. Po tym czasie odciskamy z jabłek sok, który się wytworzył, a jabłka układamy na cieście.
Białka miksujemy na sztywno na najwyższych obrotach miksera, a następnie stopniowo dodajemy cukier, cały czas miksując. Zmniejszamy obroty do minimum i wsypujemy budyń. Miksujemy jeszcze przez chwilę, a następnie przekładamy bezę na jabłka i rozsmarowujemy wygładzając powierzchnię. Na bezę ścieramy pozostawione ciasto. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 40 - 50 minut. I już :-)