sobota, 11 maja 2013

Kurczak na butelce z piwem



Za co lubię obecną porę roku? A za to, że można na targu nakupić cała masę fantastycznej zieleniny :-) ja dziś kupiłam między innymi rabarbar i sałatę w iloci jak dla armii ;-) i już mam pomysł na to wszystko więc jest dobrze :-) np.: pierwsza partia sałaty poszła dziś jako przystawka do kurczaka - pycha... Sałata przygotowana tradycyjnie, ale kurczak... niebo w gębie... Pierwsze moje zetknięcie z kurczakiem na butelce to jeden z pierwszych odcinków "Kuchennych rewolucji". Wtedy to Magda Gessler w jednej z restauracji proponowała go jako danie główne, "gwiazdę" wieczoru. Nie pamiętam czy robiła go wtedy na piwie czy nie, nie wiem też jakie przyprawy wykorzystywała, ale wyglądał bosko! Drugie zderzenie z tematem, to opowieści mojej siostry o tym, że coś takiego robi i tu już moje szanse poznania procedury stały się bardziej realne. Trzecie to moja własna kuchnia i ciągłe modyfikacje - różne zawartości butelki, różne kompozycje przypraw, ale jedno jest zawsze stałe - zachwyt jedzących i błyskawiczne tempo znikania kurczaka z talerzy :-) Kurczak pieczony w ten sposób ma jedną podstawową zaletę - cały tłuszcz spływa do podstawionego naczynia, a dzięki temu, że butelka jest podgrzewana od dołu piwo wypływa z niej i oblewa mięso - nie jest tym samym suche, a fantastycznie soczyste... Poniżej podaję wariant, do którego uciekam się najczęściej, bo najprostszy :-)


SKŁADNIKI

1 duży kurczak (ja zwykle kupuję takiego ok. 2 kg)

4 - 5 łyżek przyprawy do kurczaka (lub dowolnie skomponowanej mieszanki przypraw)

1 piwo w butelce 


Kurczaka myjemy i odcinamy co tam kto chce ;-) (mam na myśli szyję, kuperek i inne elementy, które nam z różnych względów nie pasują). Nacieramy częścią przyprawy, a resztę wsypujemy do środka i staramy się ją tam rozprowadzić - ja w tym celu obracam kurczaka w różnych kierunkach. Wstawiamy do lodówki na ok. 2 godziny, żeby mięso dobrze przeszło smakiem i aromatem przyprawy. Butelkę z piwem dokładnie myjemy (najlepiej gdyby udało Wam się odmoczyć naklejki, bo niektóre lubią potem pozostać na mięsie) i dopiero teraz otwieramy. W niektórych butelkach poziom piwa jest bardzo wysoki, dlatego wtedy odlejcie go trochę, tak na wysokość szyjki. Gatunek piwa jest w zasadzie obojętny, to zależy od Waszych upodobań, ja piekłam z różnymi, ale w sumie najciekawszy smak uzyskuje się z piwem imbirowym lub ciemnym. Zamarynowanego kurczaka nakładamy na butelkę tak żeby szyjka wystawała przez górny otwór ptaka ;-) 




Całość ustawiamy w brytfance lub naczyniu żaroodpornym i stawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni (termoobieg, dolna grzałka), pieczemy przez 1,5 godziny. I to cała filozofia tego kurczaka :-) za to połączenie słono - ostrej przyprawy i słodkawego (bo ja najczęściej wykorzystuję jednak piwo imbirowe) smaku piwa jest wprost niesamowite!

P.S.
Jeśli nie przepadacie za smakiem piwa (a lekki posmak pozostaje w mięsie) możecie nałożyć kurczaka na butelkę z wodą, wtedy jednak musicie bardzo regularnie polewać go w trakcie pieczenia wodą lub bulionem. Innym zamiennikiem może być pepsi lub cola - wlewamy ją do butelki po piwie, a dalej postępujemy już tak samo jak w przypadku piwa. :-)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cenię sobie Wasze uwagi, ale lubię wiedzieć z kim rozmawiam :-) dlatego proszę, nie zostawiajcie mi anonimowych komentarzy, tylko podpiszcie się :-)