Wiem, że się powtarzam, ale ja naprawdę nie lubię dni, które się wymykają spod kontroli i zaczynają żyć "własnym życiem"... :-( jeśli jeszcze z tego wynikałoby coś pozytywnego, to czemu nie, nawet by to było ciekawe, ale ja mówię o tych, które skłaniają do głębokich refleksji... na temat tego, że nie dla wszystkich warto się starać, że nie warto chcieć czegokolwiek, by tylko ktoś inny mógł być zadowolony i że już dawno powinnam się do takich sytuacji przyzwyczaić... ale się nie przyzwyczaiłam i chyba wrodzona chęć do dążenia w kierunku dobra i zadowolenia stanowi tu zdecydowaną barierę... dobrze, że chociaż kurczak się udał... tak sobie go wymyśliłam, żeby było inaczej i szybko i zdecydowanie tak wyszło :-) więc sprawiając radość samej sobie, nie przejmując się humorami otaczającego mnie świata, polecam...
SKŁADNIKI
1 - 1,2 kg części z kurczaka (nogi, udka itp.)
2 pomarańcze
2 grejpfruty
1 cytryna
2 łyżki miodu
1 płaska łyżeczka curry
2 ząbki czosnku
sól, pieprz
Z owoców wyciskamy sok i łączymy go z miodem i curry. Czosnek kroimy w cienkie plasterki. Mięso myjemy, nacieramy solą i pieprzem i układamy w naczyniu żaroodpornym przekładając czosnkiem. Całość zalewamy sokiem z miodem (najlepiej jeśli jak najmniej mięsa wystaje ponad powierzchnię), przykrywamy naczynie i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na godzinę (termoobieg + dolna grzałka).
musi być pyszny!
OdpowiedzUsuńLubię takie obiady! Cytrynę mogę jeść zawsze :)
OdpowiedzUsuńfajny pomysł na kurczaka, cytrusy i curry - ciekawe!:)
OdpowiedzUsuń