Hmmm... a więc Nowy Rok... kolejny... i jak co roku jestem przekonana, że to będzie "mój rok", cokolwiek to oznacza :-) tyle że każdego roku to przekonanie utrzymuje mi się najdalej do połowy lutego, a potem rzeczywistość sukcesywnie je weryfikuje, aż do grudnia... I tak sobie myślę, że rzeczywistość rzeczywistością, a Magdalena Magdaleną i dlatego w tym roku nie zamierzam popuścić! Właśnie przedstawiłam mężowi, mój życiowy plan - wyzwanie na rozpoczynający się rok :-) Popatrzył na mnie z niedowierzaniem i stwierdził, że przerażają go te pokłady motywacji i energii jakie przeze mnie przemawiają i ma nadzieję, że mi nie minie po dwóch miesiącach. Mam i ja takową :-) Nie wierzę w horoskopy, wróżki i inne przepowiednie, ale w siebie i owszem :-) więc to będzie MÓJ ROK - choćby tylko w moim subiektywnym rozumieniu...
A czego Wam życzę w ten Noworoczny wieczór? Wytrwałości, cierpliwości, konsekwencji... i by każdy z Was mógł za rok odetchnąć i z dumą stwierdzić, że ten rok należał do niego :-)
Magda
P.S.
A o gotowaniu będzie jutro ;-)
To życzę, aby to był Twój rok:)
OdpowiedzUsuń