Nic tak nie cieszy jak praca, którą się lubi i która daje satysfakcję :-) a ja swoją i lubię i przeważnie jestem zadowolona z efektów moich działań :-) Poza tym lubię gdy coś się dzieje, a co jak co, ale w mojej pracy to dzieje się zawsze. Napływ nowych wychowanków ośrodka to bez wątpienia sytuacja, w której można sprawdzić przede wszystkim siebie - zbuntowany małolat, który znalazł się w placówce wbrew swojej woli nigdy nie jest wdzięcznym kompanem do rozmowy. Zwłaszcza tej pierwszej. Ale gdy dziś pojawiła się w naszym pokoju (moim i koleżanki też psycholog) dziewczyna przyjęta dokładnie kilka godzin wcześniej, po prostu oniemiałyśmy... Przedstawiono ją nam jako biedną ofiarę systemu rodzinnego, pokrzywdzoną przez los, wykorzystaną przez ludzi, nieświadomie łamiącą prawo... Przed nami zasiadła pewna siebie, dumna ze swych dokonań nastolatka, z precyzyjnie opracowanym przez siebie planem działania na terenie ośrodka. Te dzieciaki różnie reagują na to pierwsze spotkanie z ośrodkowym psychologiem, ale litości!!! Zero pokory, zero skrępowania... Będzie co robić... Znów będzie się działo...
Za to w domu spokój, choć trudno powiedzieć, żeby było tu nudo :-) W końcu czołową postacią jest tu cudna i energiczna dwulatka z głową pełną nieprzewidywalnych pomysłów :-) A w kuchni ciągle echa minionych świąt. Dziś inna twarz pieczonego mięsa, które w wersji podstawowej podaję na zimno jako wędlinę. Ale zaraz po upieczeniu go zbieram to, co się wytopi - fantastyczny mięsny smak, idealna baza do sosu, dodatek do innych dań :-) Czasem wykorzystuję od razu, a czasem odstawiam do lodówki (tężeje i jest w postaci fantastycznej galaretki), wtedy jest na kilka najbliższych dni :-) A sos wychodzi rewelacyjny! Spróbujcie.
SKŁADNIKI
5 łyżek "smaku" z pieczonego mięsa (galaretki, jeśli używacie płynnego musicie zwiększyć ilość do 12 - 15 łyżek)
2 łyżeczki mąki
1/2 szklanki zimnej wody
sól, pieprz
pieczone mięso
"Smak" z mięsa wkładamy do rondla i rozgrzewamy (jeśli uważacie, że jest zbyt esencjonalny możecie dodać ewentualnie trochę wody). Mąkę rozrabiamy w wodzie, dodajemy 2 - 3 łyżki wywaru, dokładnie mieszamy, a następnie dodajemy do rondla. Bardzo energicznie mieszamy, by nie powstały grudki - jeśli mimo to tak się stanie, po prostu zmiksujcie sos blenderem. Doprawiamy solą i pieprzem - uważajcie jednak, bo "smak" ma już swój smak i możecie przez przypadek przesadzić z przyprawami :-( zagotowujemy.
Sosem polewamy plastry mięsa lub wkładamy je do sosu i zostawiamy na kilka minut, by przeszły jego smakiem.
Pycha!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cenię sobie Wasze uwagi, ale lubię wiedzieć z kim rozmawiam :-) dlatego proszę, nie zostawiajcie mi anonimowych komentarzy, tylko podpiszcie się :-)