Fryzjer powrócił więc nowa fryzura też już jest :-) Powrócił z "zaświatów", tak chyba można to określić, a tak naprawdę to nikt nie wie gdzie się podziewał... prawdopodobni walczył ze swoim nałogiem, ze swoją słabością - jak sam mówi, ale bądź co bądź, w swym fachu jest naprawdę dobry. Wychodzi na to, że jednym z lepszych w tej części kraju i dlatego nie obchodzi mnie jakie mam słabości... Dla mnie jest ważne to, że nie muszę mu mówić jaką fryzurę chcę, on sam wie... i zawsze jestem zadowolona :-)
A co do moich słabości, to jedną z nich są zdecydowanie słodycze! Wszelkie słodycze z ciastami na czele :-) Chociaż pierwsze miejsce zdecydowanie należy do czekolady :-) No tak czy inaczej dziś mam dla Was propozycję sernika, do którego przygotowania inspirację znalazłam tutaj (KLIK), a potem oczywiście zrobiłam po swojemu :-) Wyszedł pyszny! A ponieważ już dawno jest wspomnieniem (zniknął w oka mgnieniu) to ja idę dalej cieszyć się moją fryzurą, a Was zachęcam - do dzieła! :-)
SKŁADNIKI
1 kg sera białego (może być z wiaderka)
1/2 szklanki mleka
4 żółtka
3/4 szklanki cukru pudru
1 duży budyń waniliowy (taki na 3/4 l mleka)
1 łyżka ekstraktu waniliowego
200 g białej czekolady
dodatkowo: 1 puszka brzoskwiń, 15 herbatników, 1 tabliczka białej czekolady
Budyń (proszek, nie gotujemy) rozrabiamy w mleku. Czekoladę (200 g) łamiemy na małe kawałki i rozpuszczamy w kąpieli wodnej, a następnie studzimy (może być letnia, ale nie może być gorąca, musi też pozostać choć trochę płynna) . Ser, cukier, żółtka i ekstrakt waniliowy miksujemy razem na puszystą masę, dodajemy rozrobiony budyń i czekoladę i miksujemy jeszcze przez chwilę do dokładnego połączenia składników.
Brzoskwinie kroimy w plasterki. Trzecią czekoladę również rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Dno blaszki do pieczenia (u mnie 22 cm x 27 cm) wykładamy herbatnikami - układamy jeden obok drugiego ;-) na nich układamy brzoskwinie i wylewamy masę serową. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 75 minut. (termoobieg + dolna grzałka). Po upieczeniu zostawiamy jeszcze przez kilka minut w wyłączonym i uchylonym piekarniku. Upieczone i wystudzone ciasto polewamy rozpuszczoną czekoladą.
Sernik najlepiej smakuje schłodzony :-)
P.S.
Jeśli pieczecie ciasto w metalowej blaszce (tak jak ja) to wyłóżcie ją papierem do pieczenia lub folią aluminiową, w przeciwnym razie tłuszcz z sera przejmie metaliczny smak i zapach blaszki :-( Ta sama zasada dotyczy też innych ciast :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cenię sobie Wasze uwagi, ale lubię wiedzieć z kim rozmawiam :-) dlatego proszę, nie zostawiajcie mi anonimowych komentarzy, tylko podpiszcie się :-)