Za dwa tygodnie koniec roku szkolnego... dzieciaki w ośrodku przeżywają to podwójnie - jedne pojadą na wakacje do domów i wrócą tu we wrześniu, inne pojadą, ale nie wrócą... kończą gimnazjum i właśnie do tego momentu miały tu być. Tych nastroje są zdecydowanie najlepsze :-) Ale są też tacy, którzy stoją przed wielką niewiadomą: muszą być w ośrodku do ukończenia 18 lat, niektórzy ich jeszcze nie mają... W prawdzie normą jest, że gimnazjalista kończący szkołę ma lat 16, ale nasi nie są normą... można mieć lat 19 i kończyć dopiero klasę II... Dlatego tak wiele z tych dzieciaków nie reaguje entuzjastycznie na zakończenie roku - w prawdzie pojadą na wakacje do domów bądź macierzystych placówek, ale przed nimi rozprawy dające odpowiedź na pytanie: co dalej? Szesnastolatka zapytała mnie dziś jaki sens ma życie skoro za chwilę może się okazać, że cała praca jaką wykonała tu nad sobą pójdzie na marne... Jest jedną z tych, którzy w bardzo wyraźny sposób zweryfikowali swe postępowanie, ma plany na przyszłość, postanowienia, wsparcie w rodzinie, a przed sobą widmo kolejnego ośrodka... Nie przyjęła moich argumentów... dla niej wszelkie działania jakim się poddała tutaj i to co z tego wyszło to przepustka do normalności, wolności, dalszego budowania i umacniania sensu jaki dostrzegła... Czy dostrzeże go również sąd?
I tak sobie myśląc o tych wszystkich nastolatkach w podobnej sytuacji zabrałam się za gotowanie jednego z najszybszych dań sezonu. Myślę, że z powodzeniem można je nazwać kwintesencją letniego menu ;-)
SKŁADNIKI
1 główka kapusty
ok. 300 g wędliny (np.: kiełbasa, boczek, szynka - co tylko lubicie, możecie tez pomieszać)
1 cebula,
1 łyżeczka smalcu
1/2 pęczka koperku
sól, pieprz
woda
Zasmażka:
1 łyżeczka smalcu
1 łyżka mąki pszennej
3 łyżki zimnej wody
Kapustę myjemy i szatkujemy w cienkie paski. Następnie wkładamy do garnka i dolewamy tyle wody, by sięgała do połowy wysokości kapusty, przykrywamy i gotujemy aż kapusta zmniejszy nieco swą objętość. Cebulę i wędlinę kroimy w kostkę. Na patelni rozgrzewamy smalec i podsmażamy na złoty kolor cebulę, a następnie dodajemy wędlinę i lekko ją wysmażamy - pilnujcie jednak, by nie zrobiły się wam skwarki, chodzi tylko o to, by obsmażyła się po bokach, w ten sposób jej smak i zapach będzie intensywniejszy :-) Przekładamy wszystko do kapusty, dodajemy sól i pieprz, mieszamy, przykrywamy i gotujemy na małym ogniu do miękkości. Pamiętajcie by mieszać od czasu do czasu, bo kapusta lubi się przypalać. W czasie gotowania woda powinna się wygotowywać, nie uzupełniajcie jej, chyba że w garnku zrobi się całkiem sucho - wtedy musicie dolać trochę na dno.
Aby przygotować zasmażkę rozpuszczamy smalec i dosypujemy mąkę, mieszamy dokładnie - nie mogą powstać grudki, a następnie dolewamy wodę - znów mieszamy i zdejmujemy z palnika. Przy zasmażce jest jedna podstawowa zasada pozwalająca uniknąć "kluchów" - jeśli tłuszcz z mąką są gorące woda musi być zimna, jeśli zdjęliście tłuszcz z zasmażoną mąką z palnika i zdążyły lekko przestygnąć wodę dodajemy ciepłą. I tak samo jest z przekładaniem zasmażki do potrawy - jeśli dodajemy do gorącej to musi lekko przestygnąć, jeśli do chłodniejszego dania, które dopiero potem zagotujecie może być gorąca. Ja robię też tak, że do gotowej i lekko ostudzonej zasmażki dodaję trochę płynu z potrawy, dokładnie rozprowadzam i dopiero całość dolewam do garnka :-) I "kluchy" się nie pojawią :-) Tak właśnie dodaję do kapusty - wybieram 3 - 4 łyżki płynu, rozprowadzam i dolewam do całości.
Po tych wszystkich obrzędach zagotowujemy i dodajemy posiekany koperek (nie musicie już dłużej gotować, wystarczy zamieszać).
Pycha :-)
Tez tak robię tylko u mnie są skwareczki z brzucha:)
OdpowiedzUsuńmoja mama to przyrządza, teraz bym z chęcią zjadła. :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie, ja już obserwuje :)
już zaglądam :-)
Usuń