Dzień dziecka... prawdę mówiąc to nie miałam pojęcia ile pokus czeka na młodego człowieka w tym dniu... Kiedy ja byłam dzieckiem sklepy zdecydowanie nie miały możliwości wychodzenia dzieciom na przeciw, a festyny - o ile się odbywały - ograniczały się głównie do waty cukrowej, pokazów tanecznych dzieci z domów kultury i konkursów plastycznych... A dziś? Wchodząc do różnych sklepów - nie ważne czy z asortymentem dla dzieci czy nie - moje dziecko było bombardowane darmowymi słodyczami, drobnymi upominkami itp. Wróciliśmy do domu z niezłą torebką prezentów... Na dziecięca imprezę w parku miejskim nie wybraliśmy się, bo padający deszcz zdecydowanie nie jest dobrą zachętą do zabaw na świeżym powietrzu, ale pewnie byli tacy, którym to zupełnie nie przeszkadzało. Patrząc na to co się działo przed marketami stwierdzam, że niektórzy ludzie naprawdę tracą granice zdrowego rozsądku... Deszcz, zimno, a dzieciaki walczyły w różnych konkursach, skakały w dmuchanych zamkach, szalały w rytm skocznej muzyki... ale to dzieci, a gdzie w tym deszczu dorośli? A między tymi dziećmi i patrząc z boku trudno określić kto tu bardziej ten dzień dziecka celebruje...
A ja przygotowałam dla mojej córeńki jej ulubione czekoladki :-) pomysł jest prosty: rozpuszczamy gotową czekoladę i wykorzystujemy masę do mazurka (są idealne do nadziewania czekoladek - miękkie, szybkie w przygotowaniu i zawsze smaczne) W przypadku kinder czekoladek robię masę jak do mazurka mlecznego, który kiedyś podpatrzyłam w jakimś programie śniadaniowym. Samego mazurka nigdy jeszcze nie robiłam, ale masa w czekoladkach faktycznie przypomina batoniki kinderki. A moje dziecko jest nimi zachwycone :-) Z braku prostokątnych foremek wykorzystuję sobie inne - silikonowe foremki o lodu w różnych kształtach, raz są to kaczuszki, raz dinozaury, a jeszcze innym kształty owocowe :-) Dziś czekoladki w kształcie malinek :-)
SKŁADNIKI
150 g mlecznej czekolady
25 g margaryny
1 łyżka cukru
4 łyżki mleka
1/2 szklanki mleka w proszku
2 krople aromatu waniliowego
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej (KLIK), a następnie nabieramy niewielkie ilości na pędzelek i smarujemy foremki do czekoladek. Wstawiamy na kilka minut do lodówki żeby czekolada zastygła, a następnie czynność tę powtarzamy jeszcze dwa razy.
Margarynę, cukier i mleko zagotowujemy razem, a następnie zestawiamy z ognia i dodajemy aromat i mleko w proszku; dokładnie mieszamy żeby wszystkie składniki połączyły się i żeby nie było brzydkich grudek. Chwilę czekamy (ale nie za długo bo masa bardzo szybko zastyga) i nakładamy niewielkie porcje do foremek, w których znajduje się zastygnięta na ściankach czekolada. Możecie nakładać łyżeczką lub końcem noża, ale ja polecam Wam szprycę do dekorowania tortów - sprawdza się idealnie :-) Ponownie wstawiamy do lodówki, a gdy masa zesztywnieje smarujemy wierzchy cukierków resztą rozpuszczonej czekolady, wygładzamy i wstawiamy do lodówki by czekoladki dobrze zastygły.
Pamiętajcie, by w trakcie pracy stale uzupełniać gorąca wodę w kąpieli, jeśli wystygnie czekolada zacznie twardnieć i trudno będzie ja rozprowadzić.
Z tej ilości produktów otrzymacie 24 czekoladki.
takie domowe czekoladki są świetne:) ja robiłam kokosowe jakiś czas temu, ale te o smaku kinderków muszą być świetne - uwielbiałam te batoniki jako dziecko bo dopiero wtedy pojawiły się mniej więcej na rynku:D
OdpowiedzUsuńja robię różne co jakiś czas, a najbardziej mi się podobają zebrane w domowa bombonierkę :-)
UsuńPrzedwczoraj je zrobiłam i wyszły przepyszne. Miałam tylko trochę problemu z nadzieniem, które nie chciało zastygnąć. Dopiero w zamrażarce osiągnęłam dobry efekt (wcześniej pralinki spędziły noc w lodówce). Jednak po chwili po podaniu, nadzienie znowu zmiękło do tego stopnia, że zaczęło się wylewać z nadryzionych pralinek. Co mogło być przyczyną (wszystko zrobiłam jak w przepisie)?
OdpowiedzUsuńDominika
Prawdę mówiąc nigdy nie miałam takiego problemu (ani przy czekoladkach - które robię dość często, ani przy wspomnianym wyżej mazurku), ale dziękuję Ci za tę uwagę; myślę, że może to kwestia mleka w proszku - nie każde zachowuje się tak samo, fakt że nie wspomniałam o tym w przepisie :-( więc jeśli to było powodem niepowodzenia to biję się w piersi. Ja używam takiego klasycznego mleka w proszku jak za dawnych lat, tzw. niebieskiego, natomiast mleko w granulkach nie zda egzaminu w tego typu masach. Jeśli problem się powtórzy spróbuj po zdjęciu z ognia odczekać ok. 2 minut i dopiero dodaj mleko, ewentualnie dodaj jedną łyżkę więcej. Mam nadzieję, że następnym razem uda Ci się zażegnać problem.
UsuńPozdrawiam.
P.S. Cieszę się, że mimo wszystko Ci smakowały.