Pamiętam kiedy pierwszy raz jadłam jajka przygotowane właśnie w ten sposób - to było jeszcze na studiach, a robiła je tak moja koleżanka. Poezja wprost! Danie proste, a jednocześnie zaskakujące w swej prostocie. Od tamtej pory robię te jajka naprawdę często i ile bym ich nie zrobiła, to zawsze rozejdą się do ostatniej skorupki :-) Najlepiej smakują gorące, ale zimne też są całkiem, całkiem...
SKŁADNIKI
10 jajek
2 łyżki masła
1 pęczek koperku
sól, pieprz do smaku
Jajka gotujemy na twardo, a po przestudzeniu przecinamy na pół razem ze skorupkami. Ja robię to nożem z ząbkami - uderzam mocno żeby nóż się wbił, a potem powoli "przepiłowuję" jajka na połówki.
Następnie wyjmujemy delikatnie całość ze środka i kroimy w kostkę lub rozgniatamy widelcem, dodajemy masło, posiekany koperek i przyprawy - mieszamy, aż składniki połączą się. Pamiętajcie jednak żeby robić to delikatnie - masa musi mieć wyraźne kawałeczki, nie powinna być miałką pastą. Masą napełniamy skorupki dokładnie uciskając farsz. Na patelni rozgrzewamy masło i na gorące układamy połówki płaską stroną do dołu. Smażymy na małym ogniu 5 minut, a następnie przekręcamy na drugą stronę (tę owalną) i smażymy jeszcze 2 minuty.
Idealna kolacja albo śniadanie - jeśli przygotujecie wszystko wieczorem, a rano tylko usmażycie :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cenię sobie Wasze uwagi, ale lubię wiedzieć z kim rozmawiam :-) dlatego proszę, nie zostawiajcie mi anonimowych komentarzy, tylko podpiszcie się :-)